Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda
zwyczajnie - dwoje młodych ludzi wybiera się na spotkanie z Australią i
jej mieszkańcami. Jadą z Sydney do Melbourne, do Canberry, na Tasmanię, a
potem w górę, przez Alice Springs do Darwin. Śpią w namiocie, myją się w
wodospadach, zdychają z upału w bezludnym outbacku... Czyli przeżywają
to, co zdecydowana większość podróżnych przeżywa w Australii.
Co więc jest niezwykłego w tej wyprawie? Ano, to, że wybrali się na nią siedemnastoletnim samochodem. I to wcale nie terenowym... Samochodem, który u napotykanych tubylców wzbudzał wesołość albo szczere powątpiewanie. Auto dostarczało dodatkowych przygód i zapewniało kolejne, jakże oryginalne, punkty do zwiedzania - warsztaty samochodowe. Wreszcie gruchot, z pogiętą maską i piórami emu na dachu, przywiózł swoich właścicieli z powrotem do Sydney. A skąd te pióra?
Ano, o tym już trzeba przeczytać w książce.
Wojciech Cejrowski
Co więc jest niezwykłego w tej wyprawie? Ano, to, że wybrali się na nią siedemnastoletnim samochodem. I to wcale nie terenowym... Samochodem, który u napotykanych tubylców wzbudzał wesołość albo szczere powątpiewanie. Auto dostarczało dodatkowych przygód i zapewniało kolejne, jakże oryginalne, punkty do zwiedzania - warsztaty samochodowe. Wreszcie gruchot, z pogiętą maską i piórami emu na dachu, przywiózł swoich właścicieli z powrotem do Sydney. A skąd te pióra?
Ano, o tym już trzeba przeczytać w książce.
Wojciech Cejrowski
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza