"Portret podwójny" to książka, w której autorka podjęła się
fascynującej próby nakreślenia sylwetek ojca i syna: Zdzisława
Beksińskiego i Tomasza Beksińskiego. Żadnego z nich nie trzeba nikomu
przedstawiać, ich postacie od dawana wywoływały i wciąż wywołują emocje,
zarówno swoim nieprostym życiem, jak i śmiercią, która obu przysiadła
na lewym ramieniu.
Pierwszy był znanym i modnym malarzem, którego mroczne i straszne
obrazy wręcz zmuszały do zastanowienia się nad przerażającymi
zakamarkami ludzkiej psychiki. Drugi był cenionym prezenterem muzycznym,
który fascynował się śmiercią i próbował popełnić samobójstwo tak
długo, aż wreszcie mu się udało. Obaj już za życia intrygowali i
wzbudzali kontrowersje. Jednak o rodzinie Beksińskich zaczęto mówić z
rodzajem straszliwej grozy dopiero wtedy, kiedy śmierć dotknęła również
słynnego ojca. Zdzisław został zastrzelony w swoim mieszkaniu.
Chociaż książka jest rodzajem podwójnej biografii, to w gruncie
rzeczy osią opowieści nie są ani artystyczne fobie, obsesje i natręctwa
Zdzisława Beksińskiego, ani też muzyczne pasje, kariera i sława Tomasza
Beksińskiego. W jednej z warstw autorka rzeczywiście opowiada o
zawieranych przez Zdzisława i Tomasza przyjaźniach, skomplikowanych i
zawiłych relacjach uczuciowych, w jakie wchodzili, o ich trudnych
charakterach, które ułatwiały wyłącznie jedno: fascynację mrokiem i
śmiercią. O ile Zdzisław był w stanie w swoim malarstwie zawrzeć i
niejako przekroczyć ciemne krajobrazy, w których poruszała się jego
dusza, to Tomasz dał się im ogarnąć.
Autorce udało się stworzyć zapadającą na długo w pamięć opowieść o
miłości, szaleństwie i śmierci, z których najważniejsza jest miłość.
Opowieść o miłości niełatwej, skomplikowanej, która bardziej dzieli niż
łączy. Opowieść o jej poszukiwaniach i nieuświadomionym lęku, że nigdy
nie uda się jej odnaleźć. O tym, że kochać nie zawsze znaczy umieć być
blisko i umieć to okazać. Opowieść o tym, że miłość nie ochroni nikogo
przed śmiercią.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza